30 sierpnia 2019

Magda ♥ Alek

(NIE)ZAPLANOWANA PRZYSZŁOŚĆ

Lipiec 2019

       Co kilka sekund podrzucałam w dłoni amerykańskiego dolara i łapałam się coraz częściej na tym, że każda moja myśl zaczyna się i kończy na konkretnej osobie. Od ucieczki minęły dwie doby, a ja wciąż chciałam do niego zadzwonić, usłyszeć jego głos, a najchętniej wtulić się w niego i więcej go nie zostawiać. Czekając na miętowego drinka zaczęłam oglądać zwiastun ślubnego filmu; nagranie trwało zaledwie trzydzieści pięć sekund, ale ja nigdy nie spotkałam bardziej zakochanego mężczyzny od Aleksandra Śliwki. Jego szczery uśmiech, ciepło, wymalowana miłość w oczach i czułe pocałunki powodowały, że drżałam z zimna w prawie czterdziestostopniowym upale. Nie czekając na zamówienie zaczęłam biec w kierunku domu; piasek parzył moje stopy, o kostkę odbijała się bransoletka z sercem, na którym wygrawerowany pismem przyjmującego był napis my wife, a mi zależało tylko na jednym. Wbiegając do remontowanej sypialni zaczęłam wyrzucać ubrania na środek zakurzonej podłogi, szukałam w pośpiechu paszportu i byłam gotowa na to, aby opuścić Portoryko raz na zawsze i zostać w Polsce na resztę moich lat. Zerwałam relacje z dawnym życiem; tamta Magdalena myślała tylko o tym, aby od uzależnić się od finansów rodziców i nie podejmować pracy, w której będzie musiała wypełniać tabelki Exela; być odpowiedzialną za czyjeś życie; opiekować się dziećmi lub osobami starszymi albo godzinami przesuwać po taśmie produkty spożywcze i życzyć każdemu miłego dnia. Zakrywając twarz czerwoną koszulką Olka wiedziałam, że gdybym miała teraz umrzeć, to nie wpuściliby mnie do nieba, gdybym nawet posłała najsłodszy uśmiech, do którego byłabym zdolna. Błądziłam, chciałam być najlepsza, żyć jak księżniczka, ale prawdziwe życie nie okazało się bajką i nie zawsze kończyłam pewne etapy szczęśliwym zakończeniem. Rezerwując lot do ojczyzny musiałam przygotować się na szczerość, odkryć przed nim wszystkie tajemnice i spróbować walczyć o niego z całych sił. Dwudziestoczteroletni siatkarz nie mógł dołączyć do kolekcji byłych mężów, którzy do tej chwili przeklinali mnie, życzyli jak najgorzej i żałowali, że wybrali się ze mną do Urzędów Stanu Cywilnego. Gdyby nie moja najlepsza przyjaciółka nie poznałabym Olka; nie trafiłabym na prawdziwą miłość i dalej bym myślała, że jestem stworzona do życia w pojedynkę. Ukrywałam się z moim podwójnym życiem, lecz jedna bliższych mi osób była bardziej przebiegła ode mnie; wchodząc tamtego dnia do mieszkania z widokiem na morze zobaczyłam ją czytającą z zainteresowaniem etapy powstawania dwóch zakończonych małżeństw. Ona miała wszystko zaplanowane, natomiast ja wyczuwając kolejny przypływ gotówki zgodziłam się na trzeci ślub. Obiecałam jej na początku naszej przyjaźni, że zrobię dla niej wszystko, lecz nie przewidziałam natychmiastowego zauroczenia się nim. Zgadzając się na pierwszą randkę wiedziałam, że będziesz mój, dlatego teraz nie mogłam pozwolić sobie, aby odebrała mi ciebie inna kobieta. Spakowałam wszystko, co powinnam ze sobą zabrać i wsuwając na palec pierścionek zaręczynowy z obrączką zobaczyłam wchodzących na piętro Marcina ze startującą w wyborach kandydatką na Miss Polski. 
     — Kochanie, jesteś dla nas najważniejsza i chcę ci oddać wszystkie pieniądze — energicznie usiadła na zaścielonym łóżku.  — Nie czuję żadnej satysfakcji, to był błąd i pomogę ci go naprawić, abyś odzyskała Aleksandra — przygarnia mnie do siebie całując w czoło. —Polecimy z tobą do Polski, misiaczku. 
    — Ja go nie odzyskam — zaczęłam szlochać, a blondyn podał mi pudełko rumiankowych chusteczek. — Jeżeli szczerze mnie kochał, to jestem pewna, że już mocno nienawidzi. Być może uznał to za koszmar i być może jestem już dla niego martwa. 
    — Ty się poddajesz? Magda, masz swoje sposoby, aby przyciągnąć mężczyznę i jestem pewny, że twój mąż przegra z twoim urokiem osobistym — zaśmiał się głośno. — Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Dasz radę i również spełnisz marzenia. Nasza psiapsi zawsze chciała być modelką i nią jest. Ja marzyłem o własnej firmie i taką posiadam, a teraz ty założysz wymarzoną rodzinę — zaczyna cię łaskotać, aby rozluźnić atmosferę. — Cholera, jak będziecie mieć córkę, to chyba przestanę być gejem. 
       Otrzepuję z siebie kurz i ściskając ich mocno na pożegnanie szykuję się na najważniejszy lot w moim życiu; zawsze mogłam uciec i nigdy nie wrócić, a tak swoim powrotem chcę wywrócić jego świat do góry nogami oraz dać mu do zrozumienia, że kocha go najprawdziwsza na świecie Magdalena Szaszkewycz-Śliwka, która pragnie być dla niego prawdziwą żoną na dobre i na złe. Takim mężem nie pogardziłaby żadna płeć piękna; sprzątał, gotował, grał ze mną na xboxie do wschodu słońca, wspierał w najcięższych dniach danego miesiąca, masował, kochał, liczył ze mną każde podatki, cierpliwie towarzyszył podczas zakupów i był na każde moje zawołanie. 

***

Wrzesień 2019

       Od dwóch miesięcy załatwiałem sprawy związane jedynie z siatkówką; na pozostałe nie miałem grama energii i całymi dniami leżałem w łóżku gapiąc się w sufit. Otrzymując od fotografa i kamerzysty ich zlecenia, a naszą pamiątkę na całe życie oglądałem na okrągło film ślubny, a wokół mnie porozrzucane były zdjęcia o najlepszej jakości. To jedyne co pozostało po mojej żonie nie wliczając gumki, którą w pośpiechu związywała włosy przed kąpielą i tego zapachu wyczuwalnego na każdym moim ubraniu. Tęskniłem za nią, ale straciłem jakąkolwiek chęć do życia; przestałem utrzymywać kontakt z rodzicami, którzy również od początku nie byli święci, a ich bogactwo narodziło się poprzez liczne oszustwa. Przy życiu utrzymywał mnie chrześniak, który wyciągał z domu na wspólne rozgrywki, zabierał na place zabaw i powtarzał, że jestem dla niego autorytetem, a kiedy dorośnie chce być takim dobrym siatkarzem, jak ja. Traktowałem Franka jak własnego syna, lecz zabijały mnie jego pytania związane z ukochaną ciocią Magdaleną i wówczas kończyłem spotkanie tłumacząc się treningami lub innymi zajęciami. Nie chciałem więcej słyszeć tego imienia, które najprawdopodobniej mogło być fałszywe. Moim jedynym prywatnym marzeniem było złożenie pozwu rozwodowego, ale oszczędzając sobie stresu skupiłem się wyłącznie na przygotowaniach do zbliżającej się wielkimi krokami PlusLigi. Użalanie się nad sobą przerwał natarczywy dzwonek do drzwi; mieszkanie z numerem czterdziestym ósmym odwiedzali ostatnio trzy osoby. Artur Szalpuk przebywający na wakacjach z wieloletnią dziewczyną nie mógł być w dwóch miejscach jednocześnie. Jakub Kochanowski przed niespełna godziną biegał z psem po olsztyńskim parku, a następnie pił lemoniadę przygotowaną przez ukochaną kuzynkę. Mogła być to jedynie siostra Jędrzeja Gruszczyńskiego; reprezentantka Polski w siatkówce plażowej była kimś więcej niż zwykłą koleżanką. Nie byłem w niej zakochany, ale stopniowo rodziło się między nami uczucie, które przeżywałem ostatnio ze zbyt idealną księgową. Nie przyznałem się do tego, że w dalszym ciągu jestem żonaty. Nie zdradziłem mojej żony, a cała relacja polegała na tym, że przedwczoraj pocałowaliśmy się po raz pierwszy. Pisząc do niej wiadomość skłamałem, że jestem u babci i wyłączając telefon ponownie uruchomiłem nagranie z lokalizacją Ameryki Północnej. Z początku przeczesała włosy, zerknęła prawym okiem przez męską obrączkę i zaczęła dzielić się kłamstwami moich rodziców. Nie zgłaszając tej kradzieży zagwarantowałem matce i ojcu wolność; gdybym oskarżył Magdę, być może w tej chwili oni siedzieliby za kratkami z wyrokiem większym niż kilka lat. Za każdym razem doświadczałem takiego samego szoku jak podczas pierwszego odsłuchania, lecz nie mogłem pogrążyć ani jej, ani najbliższych mi przez tyle lat ludzi. Wsuwając laptopa pod łóżko wolałbym nie znać prawdy, ale wiedziałem, że nie dam rady cofnąć czasu. Dotykając policzków pokrytych kilkudniowym zarostem postanowiłem nie ruszać się z sypialni; nie zamierzałem tłumaczyć się Jagodzie i postanowiłem znaleźć Miss Nastolatek z dwa tysiące dziesiątego roku. Niestety, ale w Polsce nie było nikogo z winnej trójki; mojej żony, przyrodniej siostry ani też blondyna prowadzącego własną działalność. Po bezczynnych dwudziestu minutach wybrałem numer Jagody, zapraszając ją do siebie. Na całe szczęście chociaż ona była w pobliżu.
      — Już myślałam, że nie wrócisz, kochanie — odrzuciła długie włosy do tyłu i podała mi butelkę szampana. — Mogę się tak do ciebie zwracać? 
    — Jaga, nie pędźmy z tym tak szybko. Chcę powoli ciebie poznawać, bo raz komuś zaufałem za wcześnie. Wiem, że nie jesteś moją byłą, ale mam po prostu w sobie pewną blokadę. —zacząłem patrzeć wprost w jej oczy i musnąłem delikatnie nawilżone usta; to nie były te wargi, które w czerwcu złączyły się z moimi na oczach stu trzydziestu sześciu gości. 
     — Może przełóżmy to spotkanie? Widzę, że jesteś zmęczony i na spokojnie zobaczymy się w przyszłym tygodniu, dobrze? — odetchnąłem z ulgą, kiedy to zaproponowała i całując ją w skroń odprowadziłem do samochodu życząc spokojnej podróży. 
       Wracając do mieszkania postanowiłem ostatecznie zakończyć pisanie pracy licencjackiej; zasady żywienia i przygotowania hoteli w czasie sezonu ligowego czekały na ostatnie kilka zdań, a ja marzyłem o tym, aby chociaż koszmary związane ze studiami mnie nie męczyły. Moje załamanie po niespodziewanym wyjeździe Magdy nie mogły spowodować, że przestanę być zdyscyplinowanym, obowiązkowym i solidnym mężczyzną. Musiałem walczyć o marzenia nie tylko związane ze sportem. Wlewając do kufla schłodzone piwo usiadłem przed stosem wypożyczonych książek i pisząc pochyłe litery na pożółkłym papierze wybrałem numer osoby podpisanej w mojej telefonie jako żonka. Przygotowany na ponowną propozycję pozostawienia wiadomości głosowej miałem się rozłączyć, gdy usłyszałem klaksony samochodów i rozmowy wielu ludzi. 
    — Halo? — odezwałem się jako pierwszy; byłem zestresowany jakbym znowu był maturzystą na odpowiedziach ustnych i drapiąc się po karku liczyłem tylko na dźwięk jej głosu przepełnionego melodyjnym śmiechem.  

***

Grudzień 2019

       Pilot i projektantka biżuterii z niecierpliwością czekali na pierwsze spotkanie z zięciem. Ukochana babcia chciała wiedzieć jakie ciasto ma zrobić, aby oficjalnie powitać przyszywanego wnuka. Natomiast mój młodszy brat cieszył się, że będzie miał kogoś do wspólnych rozgrywek w Fifę. Nie opowiedziałam im prawdziwej wersji historii; podkoloryzowałam im, że poznaliśmy się dosyć przypadkowo i mocno w sobie zakochani nie chcieliśmy czekać ze ślubem. Podzieliłam się z nimi jedynie ślubnymi zdjęciami wmawiając im, że nie mogliśmy w tak krótkim czasie znaleźć żadnego kamerzysty; nie mogłam się przyznać, że na własne zaślubiny wynajęłam ludzi po szkołach aktorskich, którzy idealnie wpasowali się w rolę rodziców, dziadków, braci ciotecznych oraz przyjaciółek. Obserwując od kilku tygodni mojego męża nie mogłam pogodzić się z widokiem ślicznej brunetki przy jego boku; ostatnio widziałam ich trzymających się za rękę, a Olek na koniec spotkania obiecał jej, że na następnej rance czeka na nią niespodzianka. Zorientowałam się, że będzie chciał wpisać ich imiona na srebrną kłódkę, kiedy szłam za nim od malutkiego sklepu w rynku i wówczas moje serce pękło jeszcze bardziej, ale dostając od niego wiadomość uwierzyłam, że nie wykreślił tej podłej żony ze swojego życia. Czytając krótką treść słyszałam głos siatkarza i przez kilka najbliższych godzin powtarzałam to jedno zdanie otrzymane jako pierwsze od wrześniowego połączenia — gdybyś mnie nie zraniła, to wpisałbym tu bez zawahania twoje imię. Całą noc przepłakałam, ale zbierając w sobie siły ubrałem długie kozaki, jego ulubioną sukienkę i wybrałam się do Odrzańskich Ogrodów, gdy po relacji z jej profilu zobaczyłam, że w poszukiwaniu wymarzonego płaszczyka pomaga jej najprzystojniejszy mężczyzna na świecie. 
       — Piękna, a może ten komplet? — przyjmujący pomachał jej z końca rzędu białą haleczką wykończoną kwiatowym motywem.
      — Chyba masz zbyt szalone fantazje — odwiesiła bieliznę i skradła szybkiego całusa. — Skończy się na tym, że nie doczekasz się ze mną żadnej nocy.
      — Przepraszam serdecznie — wzięłam do ręki wieszak z jego wymarzonym kompletem; wielokrotnie wybierał dla mnie bieliznę i zawsze trafiał w mój gust. — Ta halka jest taka śliczna, że muszę ją mieć. — przyłożyłam ją do ciała, a siatkarka ruszyła do wolnej przymierzalni. 
     — Specjalnie to robisz? Nie sprowokujesz mnie, nie lecę na oszustki. — przesunął palcem po brwi i zaczął mi się przyglądać w lustrze. 
      — To określenie przestało być już modne — zaciągnęłam go do męskiej przymierzalni i niemal natychmiast zdjęłam jego kurtkę, a on blokując wejście, ekspresowo rozpiął czarną sukienkę, wyjmując nową paczkę prezerwatyw, które zamiast na noc z Jagodą chciał wykorzystać ze mną. — A co jeśli nas znajdzie? 
      — Napisałem jej, że jestem w restauracji; zajmie nam to kwadrans, a ona dopiero skończy zakupy. — zarzucił moją nogę na biodro, a jego usta zaczęły błądzić po szyi nierozstającej się z opalenizną.   
    — Wiem, że cię zraniłam, ale albo ja, albo ona. — odepchnęłam go od siebie i powoli wyszłam ze sklepu, a w damskiej toalecie rozpłakałam się na dobre. 

***

      Byłem wdzięczny Jagodzie za to, że wybrała święta u swojej rodziny, a ja mogłem skończyć ze zmęczeniem PlusLigowym; za każdym razem było to usprawiedliwieniem przed pierwszą wspólną nocą. Rozgrywki przynosiły mi ciągłą radość, cieszyłem się jak Franek z prezentów, kiedy wchodziłem na boisko. Żadne spotkanie nie zostało przegrane co przynosiło dodatkowe pokłady energii, a przywożąc trzecią statuetkę MVP była to najlepsza nagroda na zakończenie starego roku. Wbiegając na odpowiednie piętro spotkałem śpiącą na schodach Magdę; zaobserwowałem zmęczenie na jej twarzy, a przemoczone ubrania uświadomiły mi, że szła tutaj w największą ulewą. Gdybym był tym złym wziąłbym tylko kopertę ułożoną obok niej, podpisałbym dokumenty rozwodowe i jako wolny dwudziestoczteroletni mężczyzna rozpocząłbym prawdziwe życie u boku tej, która czekała na mnie już zbyt długo. Budząc moją niedługo byłą żonę, zaprosiłem ją do środka; propozycja wspólnej herbaty była czymś w rodzaju ostatecznego przebaczenia. Wręczając jej ręcznik i spodnie dresowe cieszyłem się na samą myśl, że widzę ją po raz ostatni. Zalewając dwa kubki wrzątkiem wsłuchiwałem się w szum wody i wchodząc po cichu do łazienki ułożyłem bluzę, o której zupełnie zapomniałem. Za ścianką utworzoną z łososiowych płytek znajdowała się owalna wanna; kupiliśmy ją wspólnie po ślubie, a ona śmiała się z pewnego podpunktu w instrukcji. Po nocnym testowaniu nasz zakup okazał się odpowiedni nie tylko dla jednej osoby i chociaż nie zostało nam wtedy zbyt wiele miejsca, to ten czas okazał się jednym z najlepszych w ciągu półrocznego związku. 
    — Dostałam klubową koszulkę polo czy jednak bluzę w moim ulubionym kolorze? — rozpoczęła rozmowę i spowodowała, że usiadłem na kafelkach opierając się o wannę, a ona okryta pianą była najpiękniejszym widokiem. 
     — Dowiesz się po kąpieli, a teraz podziel się ze mną całą prawdą. 
      — Aluś... —  dotknęła dłonią gładkiego policzka i niespodziewanie musnęła mnie dwukrotnie w płatek ucha. — Streszczę ci ją jak najszybciej i za chwilę stąd wyjdę —  sięgnęła męski żel pod prysznic i zagryzła mocno wargę. — Magdalena Szaszkewycz-Śliwka to moje prawdziwe dane osobowe. Przez ostatnie lata naprawdę mieszkałam w Portoryko i urodziłam się dwudziestego piątego grudnia. Teraz przygotuj się na najgorsze. Zarabiałam na życie poprzez zawieranie fałszywych małżeństw, przed tobą miałam dwóch mężów. Jeden z nich to brytyjski perkusista o imieniu Ashton, którego zraniłam na zlecenie byłej dziewczyny, a ten drugi to hiszpański model Juan również zdradzający wieloletnią partnerkę. Ty po prostu byłeś tym, który miał lepsze życie od mojej przyjaciółki. Pracowałam na zlecenie Twojej siostry, ale tylko z tobą zdecydowałam się na kościelny ślub, bo kocham cię i nie ma w tym kłamstwa — spoglądając na jej twarz zobaczyłem spływające łzy. — Ona po prostu była zapomniana przez ojca, ty miałeś wszystko, kiedy jej brakowało na wiele rzeczy, czuła się odrzucona, a on nawet nie wysłał jej żadnej pieprzonej kartki na święta — owinęła się ręcznikiem i stanęła obok mnie. — Przepraszam cię najmocniej, za głupotę się płaci, a ja przez swoją stracę świetnego mężczyznę. Twoja siostra wygrała konkurs Miss Polski i w najbliższym czasie odda ci to, co kazała mi ukraść, a ja ze swojej strony życzę tobie wszystkiego najlepszego w nowym roku i szczęścia z Jagodą, której już zazdroszczę tego związku z tobą. 
      — Jeszcze na początku stycznia myślałem, że mam takie cudowne życie. — podniosłem się, a kontynuację najszczerszego dialogu przerwał dźwięk połączenia; dzwoniła babcia i nie mogłem tego odrzucić. — Witaj skarbeńku, czy przyjeżdżasz z Magdusią już w Wigilię czy dopiero następnego dnia? — nie umiałem odpowiedzieć na to pytanie, chociaż każdy powiedziałby na moim miejscu, że taka kobieta przestała istnieć, lecz chciałem mamie mojego taty oszczędzić nerwów i kolejnego zawału. — Nie odpuszczę wam teraz, bo pracować na pewno nie będzie, a jeżeli dalej źle się czuje, to ja z chęcią zaopiekuję się kobietą, która urodzi moją pierwszą prawnuczkę ewentualnie zostanę żoną pradziadka. 
        Po tych słowach byłej florystki zacząłem się tłumaczyć zbyt małą ilością baterii na dłuższą rozmowę; obiecałem oddzwonić z samego rana, ale czy przez te kilka godzin cokolwiek się zmieni? Z jednej strony miałem zakochaną po uszy siostrę Jędrka, natomiast z drugiej stała przy mnie żona, z którą nie pobierałem się do zrealizowania zemsty; znajdowałem się w patowej sytuacji i na obecną chwilę nie widziałem z niej żadnego słusznego wyjścia. 

***
I mamy koniec tej pokręconej historii :D Przepraszam, że Was zawiodłam, ale już dawno odsunęłam się od typowych opowieści związanych z siatkówką. Mogło być lepiej, ja wiem! Znowu znikam, bo kończą się wakacje, jednak wina z retreat nie zostawimy c: Co byście zrobiły na miejscu Olka? Czekam na Was i do zobaczenia!

07 sierpnia 2019

Magda ♥ Alek

'Miłość to trucizna. Jej smak jest słodki, ale zabije cię niezawodnie.'
~George R.R. Martin


(NIE)ZAPLANOWANA PRZYSZŁOŚĆ

        Z trudem uniosłam powieki i zaczęłam błądzić po nieznajomych, widocznych pierwszy raz w życiu kartach znajdujących się na czarnej pachnącej cytrusami kołdrze. Przeczesując włosy starałam się przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia przed zaśnięciem; pamiętałam jak wykłócałam się z blondynem, który twierdził, że ta randka nie zakończy się jedynie wspólną kolacją, lecz także śniadaniem podanym do łóżka, znałam każdy szczegół rozmowy z siatkarzem, aż nagle uniosłam prawą dłoń i przekonałam się, że moje logiczne myślenie nieprzynoszące żadnych szkód przestało działać. Wpatrując się w połyskujący szmaragd mogłam oficjalnie nazwać się narzeczoną Aleksandra Śliwki. Czując zawroty głowy i falę mdłości owinęłam się w szary koc i wybiegłam z sypialni, w której oprócz porozrzucanych elementów garderoby, pustych kieliszków po czerwonym winie znajdował się on z plecami pokrytymi skomplikowaną ścieżką nieokreślonych znaków. Obmywając twarz zimną wodą zorientowałam się, że zostałam marionetką we własnej grze. To mi zależało na tym, aby go poderwać, oczarować i móc opowiadać godzinami jak wspaniale żyło mi się w Portoryko. Natomiast to mnie zauroczono na tyle skutecznie, że bez wahania spędziłam z nim noc, a także odpowiedziałam twierdząco na najtrudniejsze pytanie, które w swoim życiu musiał zadać mężczyzna. Bez makijażu, z pokręconymi włosami i smutkiem wymalowanym w moich oczach zaczęłam iść po krętych schodach próbując nie wybudzić ze snu rasowego psa o imieniu Cola. Opierając się o blat i zerkając na lodówkę z możliwością pobrania lodu zaczęłam analizować wszystkie fakty, które nie miały prawa się wydarzyć; musiałam przyznać sama przed sobą, że zakochałam się i to nie były chwilowe motylki w brzuchu towarzyszące przy mijaniu danej osoby. Cały mój plan został zburzony przez przyjmującego Zaksy Kędzierzyn Koźle. Czy całkowicie postradałam rozum? Jak mogłam pozwolić na to, że straciłam kontrolę nad własną osobą? Czy widnieję już na komendzie policji jako zaginiona, a Marcin przeklina mnie w duchu i wystawił moją walizkę na wycieraczkę? Pokręciłam głową z niedowierzaniem; zatrułam się miłością, od której wiecznie uciekałam i nie chciałam jej ani w najbliższej, ani odległej przyszłości. Musiałam się poddać i przyznać rację tym, którzy przeczuwali, że nie zaspokoję się przelotnym romansem. Ubierając w pośpiechu jego meczową koszulkę zaczęłam przygotowywać śniadanie zastanawiając się nad treścią liścika. Nie mogłam pozostawić go bez słowa, a jedynym słusznym rozwiązaniem było opuszczenie dwupiętrowego domu i przemyślenie wszystkiego na spokojnie w mieszkaniu przyjaciela, w wannie pełnej piany i poustawianych w równych odległościach małych zapachowych świeczek. 
  — Henryk, Aleksander, Piotr, wróciłam!  — podskoczyłam słysząc damski głos i stukot przesuwanych kółek od walizki; wstrzymałam oddech i przestałam kroić koktajlowe pomidorki, kiedy kobieta uchyliła okno w salonie, zawołała psa i rzuciła torbę na kanapę, którą widziałam ze swojej perspektywy.   
— Przepraszam, a ty kim jesteś i co robisz w moim domu?  — podeszła do mnie taksując wzrokiem od góry do doły i gdyby tylko mogła zabiłaby wzrokiem bez zawahania.   — Jeżeli mój syn jeszcze ci nie zapłacił, to bierz te pieniądze i wynoś się stąd, dziwko!
  — Mamo!   — spoglądając na schody zobaczyłam biegnącego Olka, który próbował w pośpiechu poprawić pogniecioną koszulkę i zapiąć pasek od spodni. 
  — Sprowadzasz jakąś zdzirę do rodzinnego domu i jeszcze podnosisz głos, wstydź się. — chwyciła nagle moją dłoń wykręcając ją w jego stronę. — Ukradła pierścionek ze szmaragdem po twojej prababce i pomyśleć, że miałam wrócić jutro. 
—Nie przerywaj mi, bo chcę przekazać ci coś bardzo ważnego i puść Magdę. Masz ją natychmiast przeprosić za te okrutne słowa, bo chciałbym ci powiedzieć, że od wczoraj jest moją narzeczoną, kobietą, z którą planuję wspólną przyszłość — musnął mnie w skroń, przytulając do boku. — Pobieramy się drugiego czerwca. 
— Ty chyba dostałeś gorączki i majaczysz. Chcesz mi powiedzieć, że ona ma zostać moją synową? Zobacz tylko! — wskazała palcem i wrzuciła do zlewu przygotowane jedzenie. —Chodzi prawie naga i czuje się jak u siebie, to jest jakieś nieporozumienie. Ta dziwka nie ma prawa z tobą być.
— Chciałabym tylko zaznaczyć szanownej pani, że jestem księgową i mogę oddać tą rodzinną pamiątkę — wcisnęłam w jej otwartą dłoń cenną biżuterię. — Oluś, na mnie już czas, nie chcę uczestniczyć w tym przedstawieniu i słuchać takich bolesnych komentarzy. 
— Czyli taka osoba potrafi myśleć, brawo. Tam są drzwi i wracaj do swojego burdelu, bo nie uwierzę w twoje wykształcenie. Jesteś kolejną z tych, które rozpoznają w klubie Aleksandra Śliwkę i chcą przechytrzyć cały system na tym świecie, tobie też się nie udało, żegnaj. 
Wybiegłam na zewnątrz i oparłam się o zaparkowany samochód. Próbowałam złapać oddech, ale jedynie łzy podchodziły mi do zaczerwionych oczu, starałam się opanować i wyjęłam niebieski inhalator wspierający mnie w takich chwilach jak ta oraz będący jednym ze stałych elementów w utworach polskiego rapera urodzonego w Egipcie. Na liczniku znajdowała się pojedyncza liczba, a marcowe słońce próbowało nadać odrobiny blasku w moim życiu; wiedziałam, że powróci jedynie w Portoryko przy ukochanych rodzicach, młodszym bracie i w pokoju, w którym gromadziłam bolesne, ale również i radosne wspomnienia. Naciągając czerwoną czapkę z daszkiem miałam ruszyć w mój ostatni spacer po tym nieznajomym mieście, lecz brama nagle się zamknęła, a z garażu zaczęły dobiegać dźwięki polskiego utworu wydanego w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym dziewiątym. 
— Moja żona znowu pochopnie oceniła drugą osobą? — odwróciłam się w stronę otyłego mężczyzny, który trzymał w dłoni skrzynkę narzędzi; zerknęłam na nazwę i przypomniałam sobie jak z ojcem w jedno z wrześniowych wieczorów przykręcałam półki takimi samymi przyborami. — Ona już taka jest i nie potrafi tego zmienić, usiądź tutaj spokojnie, bo widzę, że nie najlepiej się czujesz. Astma? Moja córka chorowała.
— Dobrze, że minęła jej ta choroba, bo to nic przyjemnego. — wytarłam łzy rękawem od płaszcza.
— Szczerze mówiąc nie wiem czy wyzdrowiała, nie utrzymujemy kontaktu, ale nie mam do niej pretensji, bo pewnie na jej miejscu postąpiłbym tak samo. Wejdź do domu, spróbujmy porozmawiać wszyscy razem — otarł ręce śmiejąc się pod nosem z czegoś, co działo się za moimi plecami. — Aleksander, zatrzymałem twoją narzeczoną i nie próbuj skakać, bo jedynie podrzesz spodnie. 
— Dziękuję tato — przykucnął przy mnie. — Przepraszam za moją mamę, nie potrafiła zaakceptować żadnej mojej dziewczyny i stałaś się kolejną jej ofiarą, skarbie. Załóż ten pierścionek, bo od dwunastu godzin należy do ciebie i chodź ze mną — pomachał mi kluczykami od samochodu i mieszkania. — Może ciasna kawalerka, ale będzie nam tam dobrze, a przyszła teściowa jeszcze cię polubi. 

Odłożyłem dwa piloty na narożnik kanapy i pociągnąłem jej odkryte nogi na swoje biodra; zacząłem się śmiać widząc jak przerwałem jej w chwili skupienia, które towarzyszyło od początku prognozy pogody. Dalej nie mogłem uwierzyć w ten cały stres przedślubny; zatraciła się w nim prawdopodobnie odkąd powiedziała tak. Według niej wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik; wielokrotnie uczestniczyła w przymiarkach, odwiedziła najlepszych fryzjerów, przeczytała każdą opinię o rodzinnej kwiaciarni otworzonej sześćdziesiąt lat temu, oglądała mnie w tuzinie garniturów i próbowała wybrać jeden tort z niezliczonej ilości propozycji. Kochałem jej idealność, jednocześnie spokój i tą diablicę wychodzącą z cienia najczęściej podczas wspólnych nocy, kiedy próbowałem odespać męczące rozgrywki, lecz wystarczył jej jeden ruch, zmysłowy głos, a traciłem racjonalne myślenie. Zacząłem składać pocałunki na jej szyi, obojczykach i pełnych piersiach pocieszając ją, że żaden deszcz w godzinach ślubu nie popsuje naszego szczęścia ani żadnych z zaplanowanych marzeń do zrealizowania. Była dobrą osobą; szanowała innych, odwiedzała raz w tygodniu schronisko, odwzajemniała uśmiechy dzieci wybiegających z przedszkola, odkładała każdą złotówkę na cele charytatywne, ale zaskakujące w niej było to, że zamiast szklanki do połowy pełnej widziała tą do połowy pustą. Próbowałem wybadać tę blokadę, ale zawsze machnęła ręką i zachęcała mnie, abym dzielił się wspomnieniami z dzieciństwa. Opowiadałem o pełnej rodzinie, którą chce zagwarantować naszym dzieciom. Ze szczegółami zdradzałem nasze tradycje i obiecywałem, że chcę być jak mój ojciec do matki; będę zabierał co roku na wakacje, ferie i wiele wolnych weekendów do różnych wspaniałych miejsc, nie zapomnę o urodzinach i pozostałych rocznicach, kupię jej każdą rzecz, aby mogła mieć i własny samochód, i buty z najnowszej kolekcji. Chciałem uczynić ją moją księżniczką i spędzić z nią najlepsze chwile aż do starości i być z nią nawet wtedy, kiedy moja słaba pamięć sprawi, że z trudnością będę przypominał sobie jej imię. Między nami ułożyła się Cola wtulając się ufnie w nogi narzeczonej i rozgrzewając ją zadbaną sierścią; to właśnie ona, ta mała kulka powiększająca się z roku na rok dała mi znak, że nie postępuję zbyt pochopnie i mogę ożenić się z kobietą, którą znałem od nowego roku. Zaufała jej bardziej niż mojej rodzicielce, która wyprowadzała ją na spacery w upały i w mroźne poranki, kupowała najlepsze przysmaki i dbała o nią, jakby była człowiekiem rozmawiając z nią często, kiedy leciały reklamy przed jej ulubionym serialem. 
— Aleksander, przestań już mnie całować, bo za chwilę przyjdą tutaj twoi rodzice —położyła mi dłoń na ustach i zaczęła zakrywać dekolt narzutką w kwiaty. — Cola, twój pan jest niedobry, boję się z nim zamieszkać sama po ślubie. — szepnęła jej na ucho. 
— Rodzice na pewno nie zostawią wszystkich szczeniaczków, więc przygarniemy jednego i będzie cię chronił przede mną — poruszyłem brwiami podwijając jej sukienkę. — Będziemy tacy jak oni; zrobimy sobie trójkę dzieci, zostaniemy właścicielami rasowego psa, co roku odwiedzimy góry, morze, obejrzymy liczne spektakle, koncerty i mecze, a ty kupisz całą kolekcję sukienek od... — przerwałem słysząc krzyk ojca.
— Nie wierzę, że to zrobiłaś, nie wierzę! — rzucił pendrive na ławę i włączył laptopa. —Twoja matka wynajęła detektywa, aby śledził Magdalenę, rozumiesz to? 
— Po prostu jej nie ufam, ta dziewczyna przyniesie nam liczne problemy — usiadła obok mojej przyszłej żony odwracając się do niej bokiem. — Zjawiła się nagle, jakby ktoś ją nasłał, rozkochała w sobie mojego syna i zastanawia mnie skąd bierze pieniądze na to wszystko, co ostatnio kupiła. Zwykła księgowa tyle nie zarabia, a suknia od znanej projektantki nie jest za darmo! 
— Mój tato jest pilotem, a mama projektuje biżuterię, więc nic nam nie brakuje. Stać mnie na drogą suknię, w końcu to jeden z najważniejszych dni w moim życiu i rodzice chcą, abym zapamiętała go jak najlepiej. 
— Detektyw uwiecznił cię z innym mężczyzną i to wielokrotnie. Aleksander, został tydzień i uważam, że powinieneś odwołać ten ślub. Nie znasz tej dziewczyny, na oczy nie widziałeś jej rodziny, a każdą historyjkę można pięknie opowiedzieć.
— Ten mężczyzna jest moim przyjacielem i nie musi pani podejrzewać, że jestem jego kochanką, dziewczyną czy partnerką, ponieważ jest innej orientacji. Podobają mu się mężczyźni, a z tego co wiem, to jestem kobietą. 
Przeczesałem włosy i postanowiłem zaszyć się w jedynym miejscu, w którym nie było nagłej dobroci ojca, w której przeciwstawiał się matce dolewając oliwy do ognia, matki walczącej z Magdaleną, jakby była jej wrogiem, a nie przyszłą synową. Usiadłem pod jabłonkami wyrywając źdźbło trawy; kochałem je obie, ale wiedziałem, że jeżeli nie chcę dopuścić do wojny pomiędzy nimi będą musiał być w pełni tylko dla tej jednej, dla tej, która w przyszłą sobotę wypowie słowa przysięgi małżeńskiej, przetańczy w moich ramionach całą noc i oficjalnie będzie mogła przedstawiać się jako Szaszkewycz-Śliwka. Za równe siedem dni stanę się w końcu odpowiedzialny za siebie. Mimo tego, że minęło kilka lat od osiemnastych urodzin to czułem, że zakładając własną rodzinę uwolnię od nadopiekuńczej matki; tej, która codziennie logowała się do elektrycznego dziennika, kontrolowała wyniki badań, zaprowadzała pod same drzwi gabinetów lekarzy i zapewne żałowała, że nie może być świadkiem wszystkich nocy, które spędzałem z tymi bardziej, ale i mniej znanymi dziewczynami. Wstydziłem się, ale nazywałem ją potworem i wiedziałem, że Magdalena uchroni mnie przed kolejnymi latami cierpienia; przesyłając jej buziaka zająłem miejsce kierowcy i nie spoglądając w stronę okien ruszyłem z piskiem opon do klubowego mieszkania. 
— Twoja matka ma rację — odezwała się po długich minutach ciszy, kiedy szukałem miejsca na podziemnym parkingu. — A co jeśli naprawdę jestem oszustką? 
— Kim jesteś? Słońce, większej bzdury na tym świecie nie słyszałem — zgasiłem silnik i oparłem się wygodnie o zagłówek. — Pamiętaj, że twoja teściowa popełniała różne pomyłki w życiu. 
— I na pewno wybierasz mnie, a nie ją? Ogromna strata, Aleksandrze — zsunęła ramiączka od sukienki. — Ja bym się jeszcze zastanowiła, misiu.
— Mam to gdzieś, kochanie. Na twoim miejscu zastanowiłbym się czy wyjdziemy dzisiaj z tego samochodu — wskazałem na tylne siedzenia i zacząłem dotykać jej kolano wpatrując się w rumieńce i dołeczek w lewym policzku. 
— Aleksandrze, nie róbmy tego, bo ten detektyw może czaić się tuż obok, a tym bardziej musisz wiedzieć, że twoja matka zamówiła lilie i muszę zachować czystość, więc pozostaw marzenia na później.  — złączyła nasze usta w długim pocałunku i roześmiała się tak wesoło, jakby stała się całkowitą optymistką z różowymi okularami na nosie. 

W moim życiu kierowałam się trzema postanowieniami; nigdy nie zwalniałam tempa, nie wracałam do przeszłości, w której wyrządzono zbyt wiele krzywdy jak na jedną dziewczynę o bardzo kruchym sercu, a przede wszystkim nie zapominałam własnych błędów i budowałam z nich schody do wielkich oraz tych prawie niewidocznych sukcesów. Trzęsącymi dłońmi poprawiłam welon i szykowałam się na kolejny koniec świata; niejednokrotnie żałowałam swoich decyzji, ale teraz czułam za szybkie bicie serca do sprawy, którą miałam wkrótce pogrzebać dożywotnio. Czułam, że poległam w tej bitwie; nie założyłam jeszcze rękawic, a byłam pokonana przez coś, co niektórzy nazywali miłością. Odwracając się od balkonowego okna dotknęłam plecami rozgrzanej szyby; uśmiechnęłam się najuprzejmiej jak tylko umiałam do starszej pary małżonków, ojca chrzestnego i ciotki ze zbyt przerażoną miną. Natrafiając wzrokiem na najlepszą przyjaciółkę podniosłam materiał ciężkiej sukni i ruszyłam powoli w jej kierunku przełykając z trudem nagromadzoną ślinę. Chciałam powiedzieć jej wprost, że rezygnuję z tego, co obiecałam jej w zeszłym roku. Za każdym razem przysięgałam sobie, że robię to ostatni raz, ale zawsze przegrywałam z dźwiękiem znanego komunikatora, który ostatecznie usunęłam przed wschodem słońca orientując się, że miłość przestała być dla mnie jedynie ogromnym bólem i cierpieniem. Zerkając na srebrny brokat znajdujący się na dolnych rzęsach wiedziałam, że zabrnęłam za daleko, aby liczyć na spokojną przyszłość u boku cenionego siatkarza. Nie byłam w stanie spojrzeć w jego oczy i wyznać mu całej prawdy, dlatego postanowiłam przyznać się mojej bratniej duszy, co takiego przytrafiło mi się w Polsce, do której wróciłam po tylu latach rozłąki. 
— Zabijesz mnie, ale ja dłużej nie mogę tego ukrywać. Zakochałam się w nim do szaleństwa i jest to moje pierwsze prawdziwe uczucie. — ukucnęłam i zaczęłam rozdzierać na najmniejsze kawałki dokumenty, które spisałyśmy w starym roku decydując się na tą szaloną grę bez chwili jakiegokolwiek zwątpienia.
— A myślisz, że tego nie zauważyłam? Wcześniej nie zachowywałaś się w taki sposób, wszystko zaczęłaś traktować zbyt poważnie, a kiedy o nim opowiadasz to widzę te rumieńce, które nie były spowodowane wzrostem temperatury w danym pomieszczeniu —założyła przeciwsłoneczne okulary i przysięgła, że opuści ostatnią ławę przed zakończeniem jedynego ślubu przypadającego na ten dzień w rodzinnej parafii mojego przyszłego męża. — Tylko pamiętaj, żeby słowa przysięgi małżeńskiej wypowiedzieć w ojczystym języku, bo to byłoby jedyne potknięcie w całej uroczystości, ponieważ wszyscy twoi bliscy zakończyli szkolenie z oceną celującą.
— Przepraszam najmocniej za moje nieprofesjonalne zachowanie. Zrobię wszystko krok po kroku, tak jak ci obiecałam, nie zawiodę cię i pamiętaj, że jak wrócę to masz mi zrobić najlepszą karmelową kawę. — ucałowałam ją w policzek i słysząc klakson taksówek zaprowadziłam gości w kierunku wyjścia, oczekując na przyjazd drugiej, a jednocześnie ostatniej najważniejszej osoby w tym dniu. 

Ignorując alarm strąciłem ustawione na szafce nocnej lusterko, przy którym codziennie makijaż wykonywała moja żona; brunetka ustawiała cały zestaw kosmetyków na lśniącym blacie i siadając na wysokim stołku poświęcała niewielką część doby na rozwijanie swojej pasji. Zbierając w pośpiechu kawałki szkła bałem się jej reakcji, bo od dawna próbowała zakupić dany model w stacjonarnym sklepie. Kalecząc się delikatnie w kciuk nie przejąłem się tym, że przez siedem lat może towarzyszyć mi jakikolwiek pech. Zignorowałam przesąd i wystraszyło mnie zupełnie coś innego; nie napotkałem wzrokiem ułożonych w to samo miejsce od dnia przeprowadzki diamentowych kolczyków, przez niedosunięte do końca drzwi od szafy zauważyłem, że brakuje w niej damskich ubrań, a obrączka, z którą się nie rozstawałem zniknęła z mojego palca. Zakładając w pośpiechu japonki zacząłem wchodzić do każdego z pomieszczeń; łazienka ponownie wyglądała, jakby zajmował ją jedynie mężczyzna, z salonu zniknęły sprzęty elektroniczne, przy których stały nasze wspólne zdjęcia, natomiast z kuchennego okna nie mogłem zobaczyć dwóch samochodów wartych ponad sto pięćdziesiąt tysięcy złotych. Chwyciłem telefon i wybierając jej numer telefon dostałem propozycję, aby po usłyszeniu sygnału zostawić wiadomość, ale byłem pewny, że ona nigdy tego nie odsłucha. Usiadłem przy stole i rozpłakałem się jak małe dziecko. Kolejny raz okazało się, że moja matka była wyrocznią; jako jedyna nie złapała się na słodkie słówka, gesty i uroczy śmiech mojej ukochanej. Tylko ona zachowała zdrowy rozsądek z całej naszej rodziny, jednak kto by nie uległ takiej kobiecie, jaką była od tych siedmiu miesięcy Magdalena? Tylko raz zwątpiłem w moją żonę, kiedy w dniu ślubu rodzicielka namawiała mnie do podpisu intercyzy, a w oczach panny młodej wymalowany był strach, który minął, kiedy nie otworzyłem nawet czarnego pióra i poprowadziłem ją do ołtarza. Czułem się najbardziej naiwnym człowiekiem na świecie, a popijając wodę wspominałem poprzednią noc; rozrywała moją koszulę, całowała bez opamiętania i zmieniając słowa piosenki czy jestem dobra w łóżku? odpowiadam ułi łi, pozostawiła mi najpiękniejszą pamiątkę po sobie.
— Aleksander! -poczułem jak ktoś mocno szturcha mnie w ramię ciągnąc za koszulkę. -Widzę, że to nie była jakaś tam pomyłka -przeciągnąłem się i zacząłem pocierać zaspane oczy; nawet nie wiem, kiedy zasnąłem nad stołem. — Chyba trafił ci się najgorszy ojciec na świecie.
— O czym ty mówisz, tato? — pierwszy raz z zawahaniem użyłem tego słowa i patrzyłem jak mężczyzna siada naprzeciwko mnie. — Skąd wiesz o tym chaosie? Tylko ja mam dostać wszystkie wyjaśnienia — spojrzałem na zegar. — Za dwanaście godzin. 
— Ja już dostałem pewną wiadomość i lepiej nie wstawaj. To ja wpakowałem cię w to całe bagno, ale musisz to zobaczyć — podsunął mi laptopa ze stroną pełną zdjęć kobiet z opisami. — Spójrz na numer jedenasty i dwudziesty trzeci. — nie byłem głupcem i zrozumiałem zaistniałą sytuację szybciej niż podobne do siebie daty z historii; w moim mieszkaniu obecny był człowiek, który musiał zapłacić słono za błędy ze swojego życia i nie był w stanie tego ani zatrzymać, ani cofnąć. 

***

Historię tej dwójki spisałam na przełomie grudnia/stycznia, więc przepraszam, że długo z tym zwlekałam, ale wiele spraw było ważniejszych od bloga. Sami pewnie rozumiecie i jest mi wstyd z tego miejsca, bo nie jestem dumna z tego rozdziału, nie bijcie <3 Zaległości u Was mam nadrobione i przysięgam, że ostatnia część pojawi się w sierpniu. 

UŚCISKI :3